Leszka Bartkiewicza walka z malarstwem?
Niedługo trwającą w czasie twórczość Leszka Bartkiewicza można chyba podzielić na dwa okresy. Pierwszy – trwający od czasów studiów po wystawę Kobiety i sportowcy (2008), a drugi być może rozpoczął się ekspozycją Malarstwo obchodzi nas wszystkich.
Co jest wyróżnikiem tak innej od polskiej sceny twórczości Bartkiewicza w pierwszej połowie obecnego dziesięciolecia? To zarówno prace syntetyczne i poszukujące współczesnej problematyki, ale innej niż u Paula Gauguina i Nabistów, gdyż w ponowoczesnym świecie jeszcze mniej jest odniesień transcendentalnych, które już w świecie Gauguina zastępowane były wiarą w kategorie prymitywizmu, wraz z jego inną pozaeuropejską duchowością.
W Postaciach kreślonych Bartkiewicz pragnął połączyć tradycję abstrakcji lirycznej i ekspresjonizmu z uproszczonym rysunkiem kobiet, mężczyzn oraz coraz częściej występujących tu sportowców. Czy wynika to z zainteresowań np. piłką nożną? Nie, nie miejmy złudzeń. Świat kultury i jej mechanizmy upodobniły się do świata sportu, gdzie doping i walka o wielkie pieniądze są najważniejszymi wyróżnikami. W tym momencie Bartkiewicz jest swego rodzaju kontynuatorem tradycji pop-artu lat 60. XX wieku, kiedy starano się ujawnić zagrożenia dla świata wynikające z nadmiernej konsumpcji, które docierają i do nas. Bokserzy, Strongman (Pchanie kuli), Skoki do wody – wszystkie te prace ukazują ułomności ludzkie, zachwianie czy wręcz karykaturę takich postaw. Szczególnie udanym płótnem wydaje mi się tutaj praca pt. Piłka nożna – XII (2006), w której sportowiec, działacz, artysta, bądź krytyk sztuki ukazany jest w nieokreślonej przestrzeni, tańczący albo raczej unoszony przez wir życia i pogoń za materialnymi dobrami.
Chciałbym jeszcze raz zwrócić uwagę na odmienny styl artystyczny Bartkiewicza, polegający na uproszczeniu i monochromatyzmie płótna inspirowanego zdjęciem, który odbiega od bardzo popularnej tradycji grupy Ładnie i Wilhelma Sasnala. W przypadku Sasnala są to różne fotografie i różnorodne uproszczenia, ale czasami bardzo przekonujące w swej tradycji malarskiej, choć jeszcze nierówne, jeśli chodzi o poziom artystyczny, co jest o tyle dziwne, że malarz ten zrobił najbardziej spektakularną karierę w ostatnich latach na międzynarodowym rynku sztuki.
Ale powróćmy do malarstwa Leszka Bartkiewicza i spróbujmy określić założenia jego stylu. Są to: płaskość, czy wręcz plakatowość, próby syntezy różnych typów abstrakcji, jak action-painting, wizualizm czy elementy op-artu w tradycji Stefana Gierowskiego, może trochę ekspresji z lat 80. w wydaniu Leona Tarasewicza, ale także kaligraficzność postaci, jak u grafika Henryka Tomaszewskiego. Interesuje go też tradycja malarskiego gestu tak, aby jednym czy dwoma pociągnięciem pędzla wyrazić określoną ideę. Artysta ciągle próbuje rozszerzać swoje eksploracje. Idąc śladami Roberta Rauschenberga zaczyna umieszczać w obrazach rękawice bokserskie, pod którymi widzimy oznaki walki – spływającą farbę, sugerującą tylko jedno – krew. Sport jest synonimem sztuk plastycznych, panuje tu jedna zasada – walka, a jej efektem jest krew. Być może sam artysta stosuje te reguły i bierze udział w walce? Czy nie ma innej alternatywy? Jest. Może jest nią malarstwo w formule religijnej (trudne do realizacji) lub odmiennie – transcendentalizmu, jak Mark Rothko.
Malarstwo znika! Znika ze świadomości artystycznej i wystawienniczej. Na festiwalu malarstwa w Bielsku-Białej w 2008 roku po raz kolejny na wystawie kuratorskiej pokazano wideo, obiekty i niejako będące ich uzupełnieniem – malarstwo. Jest to zapewne syndrom upadku tej dziedziny artystycznej, czego rezultatem jest pokazanie na najważniejszej imprezie konkursowej w Polsce „śmierci malarstwa”. Jednak są jeszcze w Polsce artyści tacy, jak: Leszek Bartkiewicz, Radek Szlaga czy starsi, jak: Sławomir Marzec i Sławomir Toman, oraz zupełny outsider Jan G. Issaieff, którzy wierzą i realizują różne postulaty malarskiego obrazowania. Powstaje pytanie – dlaczego nie zobaczymy ich różnych postaw np. w Bielsku-Białej. Odpowiedź na nie jest w tym miejscu istotna, ważne jest, że mamy do czynienia z kulturą, a nie artystyczną dominacją fotografii i wideo, gdyż cały czas pojawiają się nowi malarze. Problem tkwi w tym, czy zauważy ich krytyka artystyczna, instytucje wystawiennicze i rynek sztuki?
Oczywiście Bartkiewicz nie walczy z malarstwem tylko z tym, co wokół niego się dzieje, może nawet nie walczy a jedynie sygnalizuje problemy socjologiczne czy krytyczne, jakie według niego warte są zauważenia i wyartykułowania językiem nowego malarstwa.
Krzysztof Jurecki